Jak wygrać z konkurencją na rynku usług telekomunikacyjnych?
W 2008 roku Maciej Witucki, prezes Telekomunikacji Polskiej, przekonywał, że nawet najlepsza technologia mobilna nie zastąpi „rury”, która i tak zawsze będzie miała szybszą transmisję danych. Trudno odmówić mu racji pod warunkiem, że miał na myśli duże miasta. W mniejszych jest o wiele gorzej, zarówno z dostępnością usług, jak i zasięgiem. Tu pomógł Centertel, operator sieci Orange. Ten najstarszy wiekiem operator w Polsce pozostał z przestarzałą już infrastrukturą NMT450. Na jej bazie rozwija bezprzewodowy szybki dostęp do sieci w technologii CDMA. Warunek: jej zasięg może być tylko w miejscowościach o liczbie mieszkańców do 100 tys. O użytkowników Internetu z mniejszych miejscowości powalczyć chce także Cyfrowy Polsat. Ma ogromny atut, bo oprócz telefonii, ma także telewizję satelitarną (dla chętnych także kanały w jakości High Definition). Sieć się dopiero buduje i nie wszędzie chętni mogą mieć do niej dostęp. W praktyce wygląda to tak, że odbiorcy usług telewizyjnych Cyfrowego Polsatu, jeśli zdecydują się na podłączenie do Internetu, będą mogli uczynić to na mocno preferencyjnych i atrakcyjnych warunkach.
Zmiana.
Era poszła w kierunku odwrotnym do macierzystego i zaczęła świadczyć usługi stacjonarne. Do złudzenia przypomina to telefonię konwergentną Plusa. W pierwszej wersji cały ruch był przekazywany do mobilnej sieci operatora. Abonent otrzymuje telefon typu dect, ale z zainstalowaną kartą SIM. Może się ze słuchawką poruszać w promieniu 50 m od stacji bazowej, do której karta jest zalogowana (w praktyce odległość ta jest znacznie większa w przypadku dużych miast). Chętni mogą przenieść swój dotychczasowy numer od operatora stacjonarnego.
Telewizja w komórce.
Dla operatorów komórkowych pozostał już tylko jeden niezagospodarowany segment – telewizja w telefonie w czasie rzeczywistym. Testy technologii DVB-H pokazały, że jest to z pewnością możliwe. Same stacje telewizyjne są również chętne do współpracy. Problem w tym, że trzeba zbudować kolejną sieć infrastrukturalną, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. Tu zapanowała wyjątkowa zgodność rywali – są gotowi wybudować sieć wspólnie, a następnie ja współdzielić. Dzięki takiemu posunięciu abonent każdej z sieci miałby dostęp do technologii. Różnice byłyby tylko w ofertach programowych, które uzależnione byłyby od konkretnego operatora. Coraz więcej oznak wskazuje na to, że technologia DVB-H w ogóle nie spełnia pokładanych w niej wielkich nadziei. Poza Włochami, gdzie usługa się przyjęła, nie widać dużego popytu na mobilną telewizję w tym standardzie. Jedynym przyszłościowym kierunkiem jest telewizja strumieniowa. Jeśli to chwyci, to przy podpisywaniu umowy z operatorem komórkowym, otrzymamy dostęp do niemal wszystkich usług dostępnych na rynku. Ukazuje to totalny charakter obecnych operatorów telefonii komórkowej, dla której wszystkie segmenty rynku są warte gry w staraniu o pozyskaniu nowych klientów, których ciężko jest do siebie przyciągnąć.